środa, 8 sierpnia 2012

Każdy zna przynajmniej jedną osobę, która wpieprza jak drużyna futbolowa i nie tyje.

Panie i panowie, za chwilę zobaczycie najwspanialsze, najzwinniejsze cyrkowe zwierze, jakie nasz wędrowny teatrzyk dziwadeł mógł odnaleźć! ... co? jak to zdechło? ...No cóż, trudno, zapewniamy, że nasze zastępstwo nie jest nawet w najmniejszym stopniu interesujące, ale nikt wam nie odda za bilety, a wejścia są obstawione, więc ruszanie się z miejsc byłoby wysoce niepożądane~. Toteż zaczynajmy...



Dawno, dawno temu, w komórce pod scho... znaczy nad pewnym sklepem z grami...




Eliott Rivenson
Lat 22
Farbowany blondyn, brązowe oczy.

Walające się pod ścianami wory na śmieci. Nieźle poszarpana kanapa. Stare biurko. Dwa gniazdka na krzyż, żeby było do czego laptopa i mikrofalówkę podłączyć. Kartony. Z książkami. Ubraniami. Naczyniami. Wszystkim. Kij że mieszka tam od roku, komu by się chciało rozpakowywać, kiedy wszystko tak ładnie poukładane? A tam za drzwiami taka mała, śmieszna łazienka. Tylko nie ma ciepłej wody. Da się przeżyć, a do pralni wcale nie jest tak daleko. Chociaż poduszki siostra załatwiła, żeby kanapa tak w siedzenie nie kuła. Zawsze coś. I lodóweczkę, taką maleńką, żeby było gdzie lody chować. Oto królestwo susła ostatecznego.

Skromne lokum Eliotta znajduje się na piętrze równie skromengo sklepu z rowerami - mniej niż 20 m2 na użytek prawie bezrobotnego barmana.

Próchnica jest mitem!


Czy da się żyć z pracy w kiepskim, irlandzkim pubie, odżywiajac się wyłącznie słodyczami? Jeśli urozmaicić dietę okazjonalną marchewką, owszem, da się. Eliott jest tego prawie żywym przykładem. Skąd to prawie? Cóż, zazwyczaj snuje się jak zombie. Z książką pod ręką. I słodyczami w ustach. Jeśli usiądzie, zaśnie. Chociaż czego się spodziewać po kolesiu żyjącym w symbiozie z internetem, którego razi światło słoneczne i żyje w przekonaniu, że nocą najwięcej się dzieje, więc porządnie sypia raz na kilka tygodni?

Kolorowe znaczy dobre. A ta żółta flaga wygląda zachęcająco...

Kolorowe soczewki! Doskonały wynalazek ludzkości. Zaraz po internecie. Nie ma to jak podkreślić swoją indywidualność od czasu do czasu i zwrócić na siebię uwagę kilku właścicieli zgrabnych tyłeczków. Nie żeby Eliott odczuwał jakąś potrzebę miłości - wychował się z pięcioma aż nadto kochającymi siostrami, na ładny pyszczek prawie każdego da się wyrwać, a mieć zawyżone wymagania od czasu do czasu nie zaszkodzi. Chociaż jego zamiłowanie do gry w koszykówkę raczej nie pochodzi z samej radości gry, a z możliwości oglądania pół nagich, gorących kolesi biegających za piłką.

Sarkazm potrzebuje osobnej czcionki.



Mamy więc ciut sarkastycznego, niemal leniwego, rozmiłowanego w bladych ciałkach (tak, nie latynoskich, o dziwo bladych), oczytanego kolesia który ma pracę tylko dlatego, że załatwiła mu ją siostra i z jakiegoś powodu nienawidzi upałów. Ostateczne pytanie: co więc robi w Miami? Mieszka, dopóki nie uzbiera na podróż do Nowego Yorku, by znależć wymarzoną pracę w jakiejś bibliotece. Kocha słodkie rzeczy. Ma niezdrową obsesję na punkcie sławnych aktorów w średnim wieku.

W skrócie:

 - Nigdy się nie wysypia;
 - Wiecznie je;
 - Uzależniony od internetu;
 - Pracuje w irlandzkim pubie, teoretycznie jako barman, w praktyce wysłuchuje biadolenia mężów w średnim wieku i bawi się w chłopca na posyłki;
 - Jeśli ktoś śpi na środku boiska do koszykówki, to prawdopodobnie on.

[Okke. Tak, jestem chętna na wszystko. Tak, wiem że nie mam talentu. Tak, wiem że koszykówkę powinno się oglądać dla koszykówki, a anime o koszykówce dla biszy. To chyba tyle ode mnie, wybaczcie zajmowanie miejsca~ A, i tak, bisz na zdjęciach to bishounen, nie bishoujo~ .w.]

3 komentarze:

  1. [Mmm, ale mamy tu słodkiego blondynka ;3. Wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dexuś jest otwarty na wszystko ;). Ja tam lubię kosza, więc on też będzie go lubił xD. A co właściwie chciałabyś rozpisać? Mów, mów to to rozpiszemy]

    OdpowiedzUsuń