DAWN BLACKWOOD
życie
Jego życie generalnie było dość nudne - najpierw urodził się, co było dobrym początkiem, potem przeżył kilka lat z rodzicami w Anglii, skończył studia, potem doktorat, w wieku lat trzydziestu pięciu dorobił się profesury, wyemigrował do Stanów i w tej chwili zajmuje się oblewaniem z fizyki i mechatroniki co bardziej nielubianych studentów. Czyli niemalże wszystkich, ponieważ Dawn nienawidzi studentów jak jasna cholera (co jest w zasadzie typową cechą wykładowcy akademickiego). Gdy już obleję swoją dzienną, codzienną porcję studentów, wraca do domu, głaszcze kota, idzie na siłownie, znowu wraca, idzie na uniwersytet w celu narzekania na własnych asystentów (niestety, ich nie może oblać), wraca do domu, znowu głaszcze kota, je drugi posiłek w ciągu dnia i idzie spać. W czasie wolnym nadrabia zaległości. Czasu jeszcze wolniejszego nie przewidziano, ale jeśli się jednak zdarzy, idzie odwiedzić swoje dzieci (dwie sztuki, osiem i sześć lat) albo byłe żony (również dwie sztuki). Prócz tego czasami wyjdzie do teatru, czasami do opery, bardzo rzadko do pubu. Innymi słowy, żywot wiedzie zaiste fascynujący.
Wszechświat
Zasadniczo Dawn to typ arogancki i raczej niezbyt przyjaźnie nastawiony do otoczenia, bystry i egocentryczny, za to niezbyt towarzyski - co niestety jego żony odkryły dopiero po latach małżeństw. Niewiele uwagi zazwyczaj poświęca rozmówcy, zbyt zajęty sobą, aby przejmować się takimi głupotami jak czyjeś zdanie. Uważany za przystojnego, przez co grono studentów przed niego oblanych systematycznie powiększa się o tych, którzy nie mogąc zaliczyć fizyki, próbowali zaliczyć fizyka. Dawn nie przepada za związkami, zwykle same mu wychodzą i zwykle niezbyt dobrze. Ogólnie jest typem dość patologicznym, jednakże jako że w ogóle na takiego nie wygląda, udaje mu się zwykle zwieść otoczenie. Nie należy jednak go poznawać bliżej, ponieważ w jego życiu nie ma miejsca na bliskiego poznawanie, zresztą od ludzi generalnie woli koty, ponieważ zabierają mniej miejsca w łóżku i potrafią mruczeć, co zawsze uznawał za największy dar, jaki dał tym stworzeniom Stwórca.
i cała reszta
+ ma trzydzieści siedem lat + ukończył Oxford + miał być nominowany do Nagrody Nobla, okazało się jednak, że był ktoś zdecydowanie genialniejszy + jego kot to pięcioletni ragdoll o imieniu Boson + przez rok pracował w CERNie + nie pali, pije okazjonalnie + jego synowie nazywają się Anthony i Edward, po jego ojcu i dziadku + jest zupełną antytezą romantyka + jego ulubioną książką jest "Świat według Garpa" Irvinga + pije jedynie herbatę z mlekiem + ma dwa samochody, żadnym w zasadzie nie jeździ + zna dokładnie dwa języki: brytyjski angielski i amerykański angielski + jego rodzice mieszkają w Nowym Jorku |
Don't get me wrong, Chi-town got it goin on, New York is the city that we know don't sleep. And we all know that L.A. and Philly stay jiggy. But on the snake, Miami bringin heat for real. You all don't understand.
czwartek, 9 sierpnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
[Ostatni raz jak moja nauczycielka od gotowania zrobiła mi herbatę z mlekiem to prawie padła. W każdym razie to mało interesujący fakt z mojego życia. Za to... warto byłoby wspomnieć, że karta choć w zasadzie krótka, zawiera wszystko co potrzebne i do tego jest napisana w niezłym stylu. Dojrzały facet, no! Tego było trzeba. Witamy na pokładzie :) ]
OdpowiedzUsuń[Sympatycy kotów łączcie się! xD Swoją drogą, świetna karta. :) Witamy!]
OdpowiedzUsuń[Będę sobie pluć w brodę, że nie potrafię zrobić takiej postaci. Mnie wychodzą takie o, jak widać po Matthew.
OdpowiedzUsuńNie będę Ci zrzędzić i marudzić, powiem, że witam na blogu.]
[Dzięki za powitanie ;D Mam nadzieję, że masz ochotę na wątek ? ]
OdpowiedzUsuńSamotny przemierzał uliczki Coconut Grove. Te budowle zawsze wywierały na nim ogromne wrażenie. Tym bardziej nocą, oświetlone jedynie jasnym światłem lamp ulicznych.
OdpowiedzUsuńMało kto chodził tamtędy nocą, ale czasem można było znaleźć tam coś ciekawego. Tak jak teraz Myron. Zaskoczyło go gdy w czarnym worku znalazł kociaka o maści podobnej do ocelota. Właściwie nie wiedział co z nim zrobić, no ale go tak nie zostawi.
Wsadził go do torby zostawiając otwarty suwak, z nadzieją że kociak nie naleje mu do środka. Może znajdzie osobę która pomoże mu zająć się kotem, przecież on nigdy nie był w posiadaniu nawet psa...
[Nosz. Wyjdź. Cholera, wyjdź, bo zawyżasz średnią zajebistości kart. Napatrzyć się nie mogę. Matko Częstochowska, cudownie Ci to wyszło. I postać jest intrygująca, i zdjęcia ma cudowne i sam wygląd... Boże, zakochałam się chyba. Ale tym razem na amen. Słowo daję.]
OdpowiedzUsuń[Twa karta bije zajebistością : D Masz chęć na wątek?]
OdpowiedzUsuń